Witam Wszystkich!

W minioną środę wybraliśmy na freeridowy wypad w Niżne Tatry, na Chopoka. Skład ekipy: Janek, Ojciec Janka, Dominik, Maciek, Młody no ja, oczywiście. Dla Taty Janka wyjazd był typowo wyciągowo-trasowy. Pozostali ćwiczyli w żlebach. Maciek zaliczył jeden żleb, reszta po cztery, choć różne i w różnych wariantach.

Na początek zjazdy do Doliny Lukowej: młodzi - wariant H, starzy :-) - wariant I. Następnie wszyscy wariant E z tym, że dla Janka wydał się on za łatwy więc utrudnił go twórczo, w dolnej części zjazdem przez jeden ze żlebików z lodospadami po prawej stronie, nie wiem dokładnie który, ale chyba ten najpaskudniejszy, trochę Go więc mówiąc pieszczotliwie „przeczochrało”, ale w takiej sytuacji odwrotu nie ma, o czym wie każdy narciarz wysokogórski. Potem, już po piwku, wszyscy „myknęliśmy” wariantem D1, czyli Żlebem Meteorologicznym.

Młody miałeś rację, oddaję honor - meteorologicznym. Na sam koniec Dominik z Młodym zjechali jeszcze z Końskiego Gronia , żlebem tylko sobie wiadomym, a my z Jankiem po raz kolejny zdobyliśmy szczyt na fokach, ponieważ ostatni wyciąg nie był czynny i zjechaliśmy w pięknym popołudniowym słońcu  Żlebem Retranslacyjnym  do Dereskiego Kotła. Nachylenie wszystkich „naszych” żlebów mieści się w granicach od 35 do 45 stopni ( ten Jankowy do 55 jak myslę :-)), warunki śniegowe były ogólnie dobre, ale jak to  na wiosnę; w słońcu miękko i ciężko, w cieniu betonowo. Ogólnie bardzo fajnie, pogoda dopisała wybornie, zrobiliśmy dobry trening zjazdowy przed Dolomitami. Śniegu w górach jest jednak rozpaczliwie mało, jak gdyby to był maj a nie koniec marca. Cóż taki marny, pechowy  sezon. Janek kręcił film, a ja zrobiłem trochę zdjęć, do obejrzenia których zapraszam do galerii. 

Pozdrawiam

 Mariusz „Mario” Lubos