Spacer internetowy

     z wyprawy na największy masyw górski w Alpach .:.

 

Zdobywcy Gór

    zapraszają do panoram .:.
Start .:. Relacje .:. Trekking .:. Triglav 2864 m npm
Triglav 2864 m npm Drukuj Email
Ocena użytkowników: / 5
SłabyŚwietny 
Relacje - Trekking
Wpisany przez Wojtek   
niedziela, 06 czerwca 2010 23:11

W miniony długi czerwcowy weekend ekipa w składzie Ewa, Marzena, Grzesiek, Paweł i Wojtek była na trekkingu w Słowenii, którego celem było zdobycie najwyższej góry tego kraju - Triglav 2864m npm.

Panorama z pod Traiglava 360 st. - zdobywcygor.pl

Relacja Grzesia poniżej:

..."Wiosna w tym roku nie rozpieszczała. Okazji do wypraw w góry nie było za wiele. Dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja i prognoza pogody nie była zniechęcająca szybko zkrzyknęliśmy ekipę i w drogę. Szczególnie, że wstępny plan mieliśmy opracowany już wcześniej na długi weekend majowy, który wtedy niestety pokrzyżowała pogoda. Wyruszyliśmy późnym wieczorem w czwartek w składzie: Ewa, Marzena, Paweł, Wojtek i Grzegorz. Trasa przez Czechy, Słowację i Austrię przebiegła przyjemnie i sprawnie. Wczesnym rankiem po 4 byliśmy już w Mojstranie. Zapowiadało się zatem nieźle. Mieliśmy spory zapas czasu. W głowach już pojawiały się plany aby może tak Triglav zrobić w jeden dzień, a następnego spróbować jakiś inny szczyt. Niestety nasze plany zaoszczędzenia na pliwie i zatankowaniu dopiero w Słowenii zabrały nam jakieś 1,5 godziny. Jedyna stacja w Krnskiej Gorze otwarta była dopiero od 6:00. W poszukiwaniu innej testowaliśmy ile samochód może przejechać przy wskazaniu komputera 0 km. Ostatecznie wróciliśmy do Kranskiej Gory i grzecznie czekali na otwarcie. Na szczęście paliwa wystarczyło a czas oczekiwania wykorzystaliśmy na śniadanko.

Teraz już szybko na parking w dolinie Krm. Jeszcze dyskusja czy idziemy "na lekko" szybko zdobywamy szczyt i wracamy do samochodu z zamiarem ataku następnego dnia Skarlaticy - drugiego co do wysokości szczytu Słowenii - czy też tak jak plan zakładał bierzemy wszystko i zdobywamy górę metodą oblężniczą rozkładając atak na 2 dni. Ostatecznie po długim namyśle wybraliśmy wariant 3 tzn. bierzemy wszystko i jeżeli się uda to próbujemy zdobyś szczyt i wrócić na dół tego samego dnia. Z takim postanowieniem ruszamy ok 7:30 w kierunku schroniska Triglavski Dom na Kraderici - 2515 mnpm. Przed nami ponad 1500 m przewyższenia do schroniska i kolejne 350 m na szyt.

Mozolnie zdobywamy wysokość podziwiając widoki. Szlak nie sprawia trudności technicznych. Słońce, plecaki oraz nieprzespana noc dają jednak znać o sobie. Z każdym zdobytym metrem wysokości coraz częściej zaczynamy rozważać powrót do planu 1. Na ostatnim podejściu do Triglavskiego Domu już jesteśmy jednomyślni. Atak szczytowy odkładamy na jutro. Szczególnie, że spojrzenie w kierunku grani na którą trzeba się dostać pokunując najpierw śnieżne pole o znacznym nachyleniu, a później jeszcze wspinaczka w skale mówią, że nie będzie łatwo. Warunki jeszcze zimowe. Sprzętu w prawdzie trochę nabraliśmy ale musimy pamiętać, że nie wszyscy mają przecież doświadczenie w tego typu akcjach.

Zarządziwszy wolne do następnego dnia korzystamy z pięknej słonecznej pogody i atrybutów schroniska. Uzupełniamy płyny i szukamy wśród śniegu i skał śladów wskazujących którędy może prowadzić szlak na szczyt. Z perspektywy schroniska wygląda to poważnie, a może to tylko zmeczenie podejściem potęgowało to uczucie. Ostatecznie chcąc sobie uprościć i dać szansę wejścia na szczyt wszyskim podjęliśmy decyzję o ataku "łatwiejszym" wariantem od strony Schroniska Planika. Południawa wystawa dawała nadzieję, że powinno być tam mniej śniegu.

Następnego dnia realizujemy nasz plan. Zamiast tak jak wszyscy atakować szczyt od strony Triglavskiego Domy okrążamy masyw Triglava i idziemy do Domu Planika. Pogoda cudowna, okulary słoneczne niezbędne, spacer bardzo przyjemny. Żywego ducha po tej stronie góry. Ciekawe dlaczego ... ? Od strony Domu Planika Triglav bardzo malowniczy. Niestety, śniegu tyle samo albo nawet więcej niż po drugiej stronie. Dom Planika niestety zamknięty. Korzystamy zatem z własnych zapasów, coś na ząb kilka łyków ciepłej herbaty i ruszamy w kierunku szczytu. Do wyboru mamy dwie drogi: Przez Triglavska Skrbine lub przez Mały Triglav. My wybieramy Triglavska Skrbine. Poszukując szlaku pod śniegiem dzielimy się na dwie grupu. WW brodząc w głębokim rozmokłym już śniegu trawersuje dolinkę szarokim łukiem poszukując tradycyjnnie idealnych ujęć do zdjęć. Reszta najkrótszą trogą kieruje się w kierunku żlebu gdzie jak sądzimy gdzieś tam powinien być szlak prowadzący na szczyt. WW trawersując zbocze wydawało by się dużo dłuższą drogą szybko odnajduje szlak wśród skał i jako pierwszy dopada szlaku i już łatwo zdobywa kolejne metry wysokości. My nie chcąc nadrabiać drogi obchodząc skałkę oddzielającą nas od wejścia na skałę wbiliśmy się w żleb mając nadzieję że trochę wyżej wejdziemy w skały i skrutm dołączymy do WW. Ale skruty w górach przeważnie kończą się podobnie. Ostatecznie nie wychodzi się na nich dobrze. W naszym przypadku ta zasada również miała się potwierdzić. Im głebiej w żleb tym robiło się stromiej a od skał oddzielała nas imponująca szczelina wytopiona pomiedzy skałą, a śniegiem, której nie mogliśmy pokonać. Początkowo wydawało by się łatwiejsza i szybsza droga zamieniła się w prawdziwą wspinaczkę śnieżno skalną. Tempo poważnie spadło szczególnie, że dla niektórych taka wspinaczka to całkiem nowe doświadczenie. W końcu jednak udało nam się przebić do właściwego szlaku i wydostać na przełęcz. Niestety zajęło nam to zbyt wiele czasu, a do szczytu jeszcze pozostało ponad godzinę.

Z ciężkim sercem podjęliśmy decyzję o przerwaniu ataku szczytowego i zarządzili odwrót. Z zazdrością spoglądaliśmy tylko na grań szczytową gdzie widzieliśmy jak od strony Triglavskiego Domu kolejny wspinacze zdobywają szczyt. Mieliśmy nadzieję, że chociaż WW który trochę nas wyprzedził i pognał samotnie w górę zdobędzie szczyt. Niestety jemu też się nie udało. Szlak na szczyt prowadził bowiem granią przykrytą śnieżnym nawisem. Bez asekuracji samotne atakowanie nawisu byłoby zbyt ryzykowne. Wracamy do Domu Planika z postanowieniem spróbowania kiedyś raz jeszcze. Tym razem się nie udała, ale najważniejsze, że wszyscy są cali i zdrowi. Mimo wszystko zadowoleni z udanego weekendu wracamy.

W rejonie Konjskiego prevala napotykamy małą przeszkodę - dość strome zejście zboczem po zalegającym starym śniegu. Dziewczyny zostały trochę z tyłu najwyrażniej nie radząc sobie z jednoczesnym marszem i rozmową ;-). Czekamy. W tym czasie WW testuje śnieżne pole. Jeden nieuważny krok i ... czekan i raki głeboko schowane w plecaku nie chcą opmóc w hamowaniu. Szybko nabiera prędkości. Zamieramy z Pawłem, a na twarzach pojawia się małe przerażenie obserwując jak WW zmierz coraz szybciej w kierunku kamieni. Na szczęście ucierpiała tylko zraniona duma i wszystko dobrze się skończyło. Ucząc się szybko na cudzych błędach wyciągamy raki, czekany, linę i już wszyscy znacznie, znacznie wolniej niż WW ale jednak bez przygód pokonujemy ostanią przeszkodę w drodze do samochodu. Jeszcze tylko ok 800 km nocnej jazdy i w domu."...

Do zobaczenia na szlaku

Grzegorz

Galeria Grzesia i Wojtka.

Triglav o poranku - panorama 360 st. - zdobywcygor.pl

Wojtek, Marzena, Grzegorz, Paweł i Ewa - zdobywcygor.pl

Wskazania na GPS tuż przed szczytem Triglava - zdobywcygor.pl

Z flagą Zdobywców na tle szczytu Triglava - zdobywcygor.pl

 
Przetłumacz stronę na język angielski Wersja językowa - niemiecka

Licznik odwiedzin

Dzisiaj >235
Wczoraj >328
W tygodniu >563
W miesiącu >11630
Wszytskie >1740953

Odwiedza nas

Naszą witrynę przegląda teraz 11 gości 

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. To find out more about the cookies we use and how to delete them, see our privacy policy.

I accept cookies from this site.

EU Cookie Directive Module Information